czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 6

- To znaczy, że nasi rodzice mieli ze sobą coś wspólnego?- spytał mnie Mick

- Czy ja wiem... Może nasi ojcowie mieli na sobie jakąś klątwę i nie było im pisane życie w normalnej rodzinie... Może zbuntowali się i postanowili tak żyć. Jednak ta cała klątwa zadziałała w tym samym czasie i spowodowała, że ojcowie pokłócili się z żonami i w zdenerwowaniu poszli na ulicę ( w moim przypadku do auta) i jakimś dziwnym trafem mieli wypadek... - wszystko to powiedziałam bez przerw między wyrazami. Czekałam aż Mick coś odpowie, ale siedział tylko z otwartą buzią. Trochę zmieszana spytałam:

- No co?

- Wow... Niezłą masz wyobraźnię.- wybełkotał

- Przepraszam. Nie wiem dlaczego przy tobie mogę mówić to co myślę... Tak swobodnie się tutaj czuję, że chyba troszkę się rozpędziłam.- powiedziałam

- Nie, nie! Nie o to chodzi. Właśnie za to cię lubię...- jego policzki lekko zaróżowiły się

- Heh... To miło...- obdarzyłam go najpiękniejszym uśmiechem jaki potrafiłam stworzyć. Nagle coś przykuło moją uwagę.

- Ej Mick, co to? O tam na kominku? To świeci...- wstałam żeby zobaczyć to z bliska

- Nie mam pojęcia. Co to...- nie dokończył, bo był zajęty podchodzeniem do kominka. Kiedy znaleźliśmy się dostatecznie blisko w tym samym czasie poczuliśmy pieczenie. To naszyjniki nas paliły.

 - Ja nie mogę... Znowu jak z jakiegoś filmu. Założę się, że musimy je złączyć, prawda?- spytał

- Tak mi się wydaje...- ściągnęłam naszyjnik, a Michael wyjął go z kieszeni. Powoli przytknęliśmy je do siebie. Tak jak się tego spodziewałam- zaczęły świecić. Dokładnie na ten sam niebieskawy kolor co płytka na kominku. Jednak w tym momencie na niej powstał kształt przypominający nasze złączone naszyjniki. Bez słowa przysunęliśmy je tam. W mgnieniu oka płytka odskoczyła odsłaniając to co kryło się za nią.

- Tam coś jest!- krzyknęłam

- Poczekaj, wyjmę to.- sięgnął po tajemniczy przedmiot i po chwili trzymał go w rękach. 

- To przypomina... Ptaka?- myślałam na głos

- No... Zmutowanego, ale przypomina.- uśmiechnął się Mick

Dotknęłam tego. Było to pomieszanie metalu z drewnem. Dziwne...

- Figurka na kominek.- zażartował Michael

- O nie! To będzie stało u mnie. Ok?- spytałam

- Jasne. Może wymyślisz co można z tym zrobić?

- Gdy usiądę na moim fotelu to na pewno pomyślę co z tym zrobić, ale czy wymyślę to już inna bajka.- chwila ciszy- To ja już może pójdę...

- Jak chcesz... Możesz tutaj wpadać kiedy zapragniesz.

- Ty do mnie wpadaj jutro po szkole!- uśmiechnęłam się

-  Jasne, jasne. Przyjdę na pewno.- odpowiedział

3 komentarze:

  1. super <3 już nie mogę się doczekać next? Kiedy dodasz?
    Szpileczka :*

    OdpowiedzUsuń