sobota, 10 sierpnia 2013

Blaise

  Może większość z was inaczej wyobraża sobie Blaise Hill, niż ta która jest w nagłówku, ale chcę żebyście zobaczyli jaką ja ją sobie wyobrażam. To popularna aktorka Britt Robertson, ale stwierdziłam, że idealnie nadaje się do roli Blaise. Mam dla was kilka jej zdjęć ^^





 ^^




Rozdział 10

Przytuleni do siebie zaczęliśmy główkować nad zagadkami, które pojawiły się w naszym życiu.

- Jeśli chodzi o figurkę tego ptaka- trzymałam ją w ręce- to myślę, że chodzi o wolność. Poszperałam trochę na ten temat i ptak ma różne znaczenia, ale to wydało mi się najodpowiedniejsze. Może powinniśmy go... Sama nie wiem, no bo jak można wypuścić figurkę?!- sama gubiłam się w tym co mówiłam.

- Wydaje mi się, ze możesz mieć rację.- wziął ptaka z moich rąk- Ale z tym wypuszczaniem go to może być przenośnia.
 
- Może powinniśmy z nim wyjść na dwór?

- Ok, możemy pójść.- wstaliśmy i poszliśmy za mój dom. Była tam mała altanka, w której usiedliśmy.

- Aha! Zapomniałam, chcesz coś do picia?- speszyłam się trochę, bo Mick przy samych drzwiach wczoraj spytał mnie o to, a ja taka nieogarnięta godzinę po jego przyjściu...

- Nie, dzięki. To co z tym ptakiem? Rzucamy nim do góry żeby nauczył się latać czy raczej...- nie dałam mu skończyć. Olśniło mnie. Nie zastanawiając się wstałam wzięłam ptaka i rzuciłam nim tak wysoko jak tylko umiałam. Po sekundzie dotarło do mnie, ze jest on w części z drewna i się roztrzaska.

- Co ty robisz?! - krzyknął Mick. W tym momencie ptak spadł na ziemię i się roztrzaskał. To wszystko działo się tak szybko. Podeszłam do szczątek ptaka. Zobaczyłam, że nie roztrzaskał się on tylko otworzył wpół.

- Mick! Choć tutaj szybko. To był dobry pomysł. Jesteś genialny!- rzuciłam mu się na szyję. Chyba nie zrozumiał o co chodzi bo nie odwzajemnił uścisku. Puściłam go więc, przykucnęłam przy ptaku i wysypałam jego „wnętrzności”. Wypadły dwie niewielkie fiolki. Jedna z niebieskim płynem, druga z czerwonym. Podniosłam je, sprawdziłam czy nic nie zostało. Wypadła też malutka karteczka. Pobiegłam do altanki.

- Jak myślisz, co to za płyny?- spytałam Michaela, gdy do mnie dołączył.

- Nie mam pojęcia. Tylko przypadkiem ich nie pij!- krzyknął

 - Nie miałam zamiaru...- Przyznaję, przeszło mi to przez myśl, ale nie mogłam się przyznać.- Jest też jakaś karteczka, ale jest taka malutka, ze nie umiem się doczytać. Widzisz tutaj coś?- podałam mu karteczkę. Mick pokiwał głową i zaczął czytać na głos! Boże...

 - „ Wypij, jednak nie zadław się nadmiarem mocy. Sam nie udźwigniesz piekła i nieba.”. Tak tutaj pisze. Jasne, kolejna zagadka.

- Co tutaj do odszyfrowywania? Przecież wszystko jasne. Przykładowo ja nie mogę sama wypić piekła i nieba. Załóżmy, że są to przenośnie kolorów czerwony i niebieski. Musimy to wypić oboje. Wtedy dostaniemy jakąś moc...

- Blaise...- powiedział to bardzo poważnym głosem- Czy jak ktoś z nas wypije piekło...- przerwał i spuścił wzrok

- Ja je mogę wypić. Ty wypijesz niebo czyli niebieską fiolkę. Może to po prostu chodzi o ogień i wodę. No wiesz panowanie nad tymi żywiołami tdede, itepe. Ja się nie boję.- złapałam go za rękę.

- Skąd masz taką pewność?

- Sama nie wiem. Zaufajmy mojej intuicji. Już raz mnie nie zawiodła ( patrz rzut ptakiem). Nie musisz pić nieba. Możesz w ogóle nie pić jak nie masz ochoty, zrozumiem.

- Niech ci będzie, pijemy na trzy, tak?- uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i podałam mu niebieską fiolkę. - A co jeśli po wypiciu „piekła” staniesz się zła?- spytał

- Yyy... To wtedy użyjesz swojej dobraci z „nieba rodem” i mnie uratujesz.- wyszczerzyłam się do niego.- Dobra, raz...- zaczęłam odliczać. Nie czułam żadnych wątpliwości- Dwa,... Trzy!- w tym samym momencie wlaliśmy sobie do gardeł fiolki.

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 9

Przepraszam, ze tak długo nie pisałam. Jakoś wyskrobałam ten rozdział, ale kompletnie nie mam weny!


Kiedy doszłam do domu od razu zadzwoniłam co Micka. Po dwóch sygnałach odebrał.

- Hej, właśnie wróciłam do domu. Wpadniesz do mnie?

- O, no jasne. Będę za pół godziny ok?- wydawał się bardzo uradowany

- Spoko. Wpadłam na jakiś trop związany z tym ptakiem, ale to nie na telefon.


- Ja myślałem nad naszymi ojcami i też coś wymyśliłem... Pogadamy u ciebie. Na razie


- Ok, do zobaczenia.- rozłączyłam się

Poszłam do kuchni zjeść lazanię z lodówki, a potem pobiegłam do pokoju się przebrać. To był dopiero trudny wybór! W końcu postanowiłam ubrać t-shirt opadający na jedno ramię i jasne jeansy z dziurami po bokach. Nie chciałam wyjść na jakąś laskę, która myśli tylko o randkowaniu. Ale co my właściwie robiliśmy? Spotykaliśmy się od kilku dni po szkole. Dobrze się razem bawiliśmy... No i oboje jesteśmy sobą zainteresowani... Chyba! Pora na szczerą rozmowę. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach rozczesując palcem rozpuszczone włosy. 

- Hej Mick!- zawołałam zbyt energicznie
 - Witam.- uśmiechnął się do mnie

 - Choć, jesteśmy sami jak by co.- zaśmiałam się

Weszliśmy na górę do mojego pokoju. Zaczął mnie boleć brzuch. Dlaczego??!!

- To co wymyśliłaś z tym ptakiem?

- Słuchaj... Możemy o tym pogadać za chwilę?- spytałam nieco zmieszana. Tylko ja znałam moje zamiary

 - No jasne, a o czym chcesz gadać?- spytał nieco zdziwiony. 


- Colin miał kare wtedy co ja. I jak tak sami siedzieliśmy sobie to jestem prawie na 100 procent pewna, że chciał mi wyznać miłość. A że ty mi się podobasz spanikowałam i powiedziałam mu. No...- w tym momencie Michael mi przerwał:

 - Że chodzimy?- na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.

 - No właśnie nie...- poczułam, ze się czerwienię- Powiedziałam, że wolę dziewczyny...- spojrzałam na niego czekając na jakąś reakcję. On popatrzał na mnie i powiedział:

 - To może zrobimy tak: jeśli wolisz dziewczyny to zostaniemy przyjaciółmi, a jeśli przepadasz za chłopakami to...- teraz ja mu przerwałam, przesunęłam się do niego i go pocałowałam. Tak jak w filmach... On na szczęście odwzajemnił pocałunek, który trwał około 5 minut. Gdy się wreszcie od siebie oderwaliśmy nie potrafiłam złapać tchu.

 - Czyli jednak wolisz chłopców?- spytał śmiejąc się Mick. Ja tylko uśmiechnęłam się i pokiwałam głową.

- To oznacza, że teraz jesteśmy razem?- spytał niepewnie
 - Jeśli chcesz...- odpowiedziałam najbardziej niepewnie jak tylko było możliwe. On tymczasem przysunął się i drugi raz mnie pocałował.