piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 5

Ubrałam czarny kapelusz ze znaczkiem pumy, schowałam komórkę do kieszeni i wyszłam z domu. Droga do Mick'a zajęłam mi około 20 minut. Nie dlatego, że była taka długa, tylko zgubiłam się z trzy razy... Kiedy doszłam zobaczyłam wielki, niebieski dom. Miał inny kształt niż reszta domów w okolicy. Podeszłam do drewnianych drzwi i zadzwoniłam na dzwonek. Po około trzech sekundach Mick już je otworzył i zaprosił mnie do środka.

- Wow..- tylko to zdołałam z siebie wykrztusić.

- Heh, rozgość się.- obdarzył mnie pięknym i ciepłym uśmiechem.- Moja mama wraca o 21:00 więc mamy sporo czasu. Może najpierw pokażę ci mój pokój?- pokiwałam głową – Chcesz się czegoś napić?

- Ok, może być woda.- zaprowadził mnie do swojego pokoju po czym wyszedł i zostawił mnie na chwilę samą. Miałam czas na rozglądanie się. Zaczęłam od zlokalizowania okna, które w przeciwieństwie do mojego było bardzo małe. Ściany miały beżowy kolor, a na łóżku była biała pościel. Przy ścianie stał tak samo biały kominek. Na nim mnóstwo zdjęć Michaela z rodziną i przyjaciółmi. Miał tutaj porządek. Ten pokój był o wiele większy od mojego, ale te okno...Po chwili Mick wrócił z napojami.

- Dzięki. Może jeśli mamy czegoś szukać to powinniśmy coś wiedzieć o swoich ojcach?- spytałam

- Nikomu jeszcze nie opowiadałem historii mojego taty jaką znam.

- Ja też nie... Ale mogę zacząć. Ja opowiem, a potem ty tak?- upewniłam się. Nie chciałam wyjść na desperatkę.

-Jasne.- odpowiedział siadając koło mnie na łóżku. Zaczęłam opowiadać.

- Moi rodzice poznali się na przystani. Wtedy moja mama jechała na rowerze tak jak mój tata. Jednym słowem zderzyli się na drodze. Tata pomógł mamie wstać i tak od słowa do słowa zaprosił ją na kawę i ciasto. Nie znam ich dalszych losów aż do momentu, w którym się urodziłam. Przez parę lat żyliśmy jak zwykła rodzina, ale potem rodzice pokłócili się i ojciec wyjechał. W drodze miał wypadek. Nie wyhamował na zakręcie i spadł z samochodem z urwiska. Zginął na miejscu. Prawie wcale go nie pamiętam. Później żyłam razem z mamą bardzo normalnie. Jestem zwykłą nastolatką i ten cały naszyjnik nie trzyma się kupy...

- Moja historia jest bardzo podobna. Rodzice poznali się na wakacjach w górach. Okazało się, że mieszkają w tej samej dzielnicy. Zakochali się w sobie i założyli rodzinę. Tak jak u ciebie kilka lat żyliśmy normalnie, aż moi rodzice mieli kłótnię, mój tata wyszedł zły z domu i na ulicy potrącił go tir. Tragiczne, ale prawdziwe. Moja mama bardzo rzadko go wspomina. Dopiero dziś rano... Co mają do tego te naszyjniki?!

- Gdybym tylko wiedziała... Czekaj! Którego jest rocznica śmierci twojego taty?- spytałam

- Pierwszego maja. A czemu pytasz?

- O mój boże!!! To zupełnie tak samo jak mojego...- zaczęło mi się kręcić w głowie, ale kątem oka zobaczyłam, że Mick jest blady jak pościel na jego łóżku.



Mam nadzieję, że wam się spodobało :-)

4 komentarze:

  1. rozumiemy to, masz tez swoje zycie, ale naprawde to opowiadanie jest tak genialne, ze sama rozumiesz -wszyscy oczekują niecierpliwie na kolejne rozdziały . Masz naprawde wielki talent i piszesz poprostu po mistrzowsku. ja tez zaczelam pisac opowiadanie, moje zaczyna sie od tego, ze dziewczynie sni sie pewnej nocy chlopak, ktory dolacza do jej klasy nastepnego dnia, a co lepsze, on tez snil o tym samym. Nie bedzie w tym raczej magii, bardziej rozwiazanie tajemnicy rodzin tych dwojga. chcialabym zalozyc bloga zeby pisac opowiadania jak ty, ale narazie jeszcze układam w głowie.
    Ty nadal pisz swoje, bo zapowiada sie cudowne :***
    Rysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D Fajnie, że wreszcie dodałaś rozdział :)
    PS. Od teraz pod każdym moim komentarzem będę podpisywała się Szpileczka :*
    PSS. Mam do Ciebie prośbę. Czy mogłabyś na blogu o Tajemnicach domu Anubisa dodać możliwość komentowania przez anonimków? Bardzo, bardzo Ci proszę!!!
    I jeszcze raz fantastyczny scenariusz :)
    Szpileczka :*

    OdpowiedzUsuń