W nocy śniła mi się łąka.
Piękna, słoneczna z tysiącami kwiatów. Zerwałam jeden- biały.
Uruchomiłam tym jakąś katastrofę- wszystkie rośliny zaczęły
więdnąć, gasnąć. Słońce zasłoniły chmury i zaczęło padać.
Wystraszona uciekłam w głąb lasu. Potknęłam się i upadłam w
błoto. Nie miałam siły się podnieść. Zasnęłam w śnie, żeby
obudzić się w realu... To było dziwne.
Ubrałam na siebie spodnie w kwiaty,
granatowy t-shirt i jeansową kurtkę. Ubrałam te same budy co dzień
wcześniej. Na śniadanie pochłonęłam jakiś twarożek i już
brałam torbę jak zawołała mnie mama.
Wzięłam pudełko i otworzyłam je. W
środku zobaczyłam piękny naszyjnik. Był to cienki, złoty
łańcuszek z wisiorkiem. Wisiorek przypominał jajo. Te „ jajo”
podtrzymywało coś jakby złote gniazdo. Było w nim kilka
brylancików.
Tym razem nie włączyłam mp3. Za
dużo miałam myśli w głowie. Dlaczego tata zostawił dla mnie ten
naszyjnik? Dlaczego mama miała mi go dać kiedy będę gotowa? Skąd
go miał? Tyle pytań, brak odpowiedzi. Kiedy zobaczyłam mury szkoły
znowu poczułam tego małego potworka... Przełknęłam ślinę i
poszłam pod salę od biologii. Mick już tam był. Tym razem nie
grał razem z Colinem tylko siedział na murku rozglądając się na
wszystkie strony. Kiedy mnie dostrzegł wstał i pomachał mi.
Uśmiechnęłam się do niego. Czyżby czekał na mnie? Nie, Bleise-
nie rób sobie nadziei! Podeszłam do niego.
-Słuchaj, musimy pogadać...- niespodziewanie zerknął na mój naszyjnik po czym dodał- Powinno to cię zainteresować- wyjął coś z kieszenie, chwycił moją rękę i coś mi tam położył. Zerknęłam. To co zobaczyłam sprawiło u mnie zawrót głowy.
-Jak... Dlaczego... O co tu chodzi?- wyjąkałam
-O tym właśnie musimy pogadać. Poczekaj na mnie po szkole.- kiedy to powiedział niespodziewanie się uśmiechnął co rozładowało atmosferę i uciszyło moje mdłości.
Całą biologie nie mogłam się
skupić. Dopiero po lekcji Sharon podeszła do mnie i kazała mi się
obudzić. Nie pytała co się stało, bo znalazła sama jakieś
wyjaśnienie w czasie swojej paplaniny. Na angielskim poszło mi
łatwiej z tym całym skupianiem się, bo nie było Michaela. Byłam
może obecna na 70%. To jak na mnie dość sporo... Cały czas
bawiłam się moim naszyjnikiem. Co mogło być nie tak, że Mick
miał taki sam? O co tutaj chodziło. Może mamy wspólnego ojca? Lub
nasi rodzice byli w jakiejś sekcie. A może to po prostu zwykły
przedmiot made in china kupiony w markecie? Dość tego Blaise!
Jesteś w szkole, nie wolno ci się tutaj wyłączać. Matematyka,
historia, francuski i wf przeminęły szybciej. Nie mogłam się już
doczekać spotkania z Mickiem. Cała chodziłam, aż musiałam iść
do łazienki. To mój pierwszy raz w nowej szkole więc starałam się
nie zwariować. Pomalowałam usta malinową pomadką i ruszyłam
przed bramę szkoły.
Ty to masz talent :) Zazdroszczę :P Kiedy next? Nie mogę się doczekać :*
OdpowiedzUsuńWow... Nie spodziewałam się tego :-) Dzięki wielkie. Postaram się dodawać rozdziały przynajmniej co dwa dni.
Usuń