czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 8

Lekcje minęły szybko. Pożegnałam się z Mickiem, który powiedział gdzie mam iść. Właściwie to jeszcze nie byłam w tej części szkoły. Ta „ karna” klasa była na samym końcu w części polonistycznej. „ Super” - pomyślałam- „ Mam ważniejsze sprawy na głowie niż siedzenie godzinę w klasie za śmianie się...” lekko podirytowana podeszłam do drzwi numer 13 ( tak, tak pechowy...) i zapukałam. 

- Proszę!- wyraźnie usłyszałam. Weszłam do środka i od razu zauważyłam Colina siedzącego w jednej z podwójnych ławek. Uśmiechnął się do mnie. Podeszłam do biurka nauczycielki.

- Usiądź sobie obok Colina. Będą tutaj otwarte drzwi więc będę słyszeć jeśli zechcecie porozmawiać. Wtedy przedłużę wam karę o 30 min. Miłego siedzenia.- powiedziała bezbarwnym wyuczonym głosem i wyszła z klasy. Colin momentalnie się rozluźnił.

 - Zawsze tak gada, a i tak nigdy nie przychodzi. Kojarzysz pana z informatyki? Ona zawsze się do niego wymyka. Ludzie po 50 nie powinni tego robić.- oboje się skrzywiliśmy

 - Za co tutaj jesteś?- spytałam 

- Trafiłem piłką w panią z matmy.- zaśmiał się. Pierwszy raz zwróciłam uwagę na jego wygląd. Jego oczy były jaśniejsze od czekoladowych włosów. Miał długie ciemne rzęsy, których spokojnie mogłam mu pozazdrościć. Jego mały nos był bez skazy. Usta niczym specjalnym się nie wyróżniały. Możliwe, że uszy lekko mu odstawały.

- Co?- wyrwał mnie z zamyśleń

- Nic, nic.- szybko odpowiedziałam

- Mogę cię o coś spytać?- pokiwałam podejrzliwie głową- Jesteście z Michaelem? No wiesz razem?- nie wiadomo czemu zrobił się lekko różowy

- Nie. Tylko się przyjaźnimy...- „ Na razie” pomyślałam

- Aha. To dobrze... Bo wiesz... Chciałem ci tylko powiedzieć, że...- OMG czy on chce mi wyznać miłość?! Muszę coś wymyślić!

- Słuchaj. Ja nie... Nie lubię chłopaków.- to oczywiście nie było prawdą!

 - Ach tak... Przykro mi.- wydał się bardzo speszony

- Możemy zostać przyjaciółmi. - zaproponowałam

- Jasne. Mówisz jak dziewczyna, która po złamaniu serca chłopakowi chce się z nim przyjaźnić.

- Przepraszam.- Resztę kary siedzieliśmy cicho. W co ja się wpakowałam! On na 100% powie o tym Mickowi. Jeszcze pomyśli, że podrywała go lezba. Och mózgu! Nie miałeś lepszego pomysłu?! A ty języku nie mów tego co uważasz za niestosowne... Boże, odbija mi! No jeszcze tylko 5 minut. W tym momencie do klasy weszła nauczycielka pełna energii.

- Och dzieci. Byliście tak cichutko. Możecie już iść do domu.- od razu wyszła z sali

- To do zobaczenia.- rzuciłam przez ramię do Colina

- Tak, tak...

Na zabicie myśli puściłam sobie „Margaret- It will be lovely day”. Ta piosenka zawsze mnie uspokajała. Pierwszy raz wracałam sama. Zawsze towarzyszył mi Mick. Nagle coś przyszło mi na myśl. Ten ptak! Ptak oznacza wolność, prawda? Tak, to jest ten trop!

2 komentarze:

  1. Fajnee... Jak każde z resztą :)
    Szpileczka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy następny rozdział ???

    OdpowiedzUsuń